Bezpieczeństwo jest ostatnio bardzo w modzie. Kim jest człowiek, o którego tak bardzo trzeba dbać, któremu trzeba pomagać, za którego trzeba tak bardzo myśleć, żeby mu coś nie zagrażało?
Kiedy słyszę „tak się dziś żyje” albo „ale jak inaczej” , albo „nie da się inaczej” dziwię się.
Kiedy nadawcą tych obserwacji są osoby wykształcone, uposażone, żyjące na tzw. poziomie łapię się za głowę. Nie da się?
Nie udaje się. Nie wychodzi. Nie wiem dlaczego. Patrzę na zewnątrz. System, praca, pieniądze, partnerzy, dzieci, rodzice, media, okoliczności. Owszem, wszystkie te czynniki mają znaczenie i biorą udział w moim nieszczęściu...
Czasami, niespodziewane, zewnętrzne trudne wydarzenia zatrzymują nas w miejscu.
Być może w ten sposób wszechświat daje nam do zrozumienia, że warto chwile „pobyć ze sobą”, bo zwykle jest wiele ważniejszych spraw niż ja sam/sama.
Narzędzie. Technika. Słowa. Na pierwszy rzut oka. Postawa, świadomość, obecność. Patrząc trochę głębiej. Relacja, wpływ, uczenie, sposób bycia i wiele innych jeszcze określeń można by użyć.
Smith. Czarno ubrany, kwadratowo ciosany, biała koszula, krawat. Ciemne okulary.
Jakby miał nie widzieć, poza tym co ma do zrobienia, nic. Jeden ma cel. Przejąć kogo trzeba, do własnych celów, wtedy kiedy to potrzebne, bez negocjacji...
Czy prowadzący ma jakieś szanse na przeciągnięcie grupy na swoją stronę? Czy w ogóle warto rozważać pracę z grupą w ten sposób ? Jak miałby sprawić by przyjęto jego perspektywę? Czy to w ogóle jest jego rola? Czy o to chodzi w prowadzeniu warsztatów?
Świadomość ma moc zmieniania sama z siebie. Jeśli coś widzisz to już się zmienia. Jeśli masz w sobie intencję innego życia i widzisz to jakie teraz jest, to widzenie to wystarczy by twoje życie się zmieniło. Energia idzie za uwagą.
Struktura jest oparciem. Rezygnacja z niej i praca na procesie to dobry pomysł pod kilkoma warunkami. Kiedy ludzie tracą oparcie w strukturze, emocję są pewne.