Życie na wsi jest inne.
Amplitudy uniesień, ciszy, poszerzenia, spokoju, wglądu,
jak i kryzysu, wycofania, poczucia izolacji są większe.
Więcej spoczywa na własnych barkach.
Nie ma szumu miasta, który wygłusza wewnętrzne.
Szumu, który daje zewnętrzną ramę,
nie ma ludzi którzy przekierowują uwagę.
Bez dyscypliny umysłu,
który wybiera, co wzmacniać, a co wyciszać,
bywa różnie.
Jednocześnie łatwiej jest po prostu być.
Życie na wsi jest inne.
Bliskość jest bliższa.
Samość bardziej sama.
Grupa jest bardziej grupą.
Praca bardziej pracą.
Dom jest szkłem powiększającym.
Widać przejrzyście, gdy chce się widzieć.
Świetlistość, Miłość
wydarzają się jeszcze bardziej wtedy,
gdy je wybieram i dokarmiam.
Kocham te różne prawdziwe twarze wsi,
które jak ostre trawy przecinają skórę każdej iluzji.
Zwierciadło wody odbija wszystko to, kim jestem.
Uprzytamnia i otula.
Jestem.