W ustawieniach widać, że dzieci utracone czekają na miłość. Na zobaczenie ich. I na zgodę na ich los. Z uśmiechem patrzą na dzieci, które przeżyły. Życzą im dobrze.
Warto poznać zależność między konkretnymi somatycznymi objawami, a nierozładowany lękiem. To pierwszy krok do pomocy sobie, do zaopiekowania się sobą i historią, którą nosimy w ciele.
Wewnętrzne rozedrganie. Płytki oddech, i strach. Strach w oczach. Może miała z 30 lat. Świetna kariera w zachodnim koncernie farmaceutycznym. Podróże, stolice różnych państw, zakupy w Paryżu, i nie tylko. I ten wewnętrzny krzyk… MAŁO!
Na bardzo głębokim poziomie pomimo tego, że czasami nasi rodzice byli potworami, i tak ich kochamy. Tej miłości nie da się usunąć, wyeliminować, zabić, to ona jest pod powierzchnią wszystkich masek. Często, a nawet bardzo często jej nie widać...
I choć byś zakleła świat słowem, obrazem, kajdanami strachu. A ja zaczarował bym rzeczywistość całą swoją mocą od Ojca daną mi tu na Ziemi. I choćbyśmy sprzeniewierzyli się naszym duszom..
Czasem boimy się swojej historii, swojej osobistej na nasz własny temat, a ta dobija się wciąż do drzwi, naszego świadomego jestestwa. Puka, na różne sposoby. Puka i upomina się o naszą uwagę. Nie zachlejesz tego, nie zaćpasz, nie zapomnisz, możesz zabić..
To zdanie powtarzam ostatnio często prowadząc warsztaty ustawień systemowych. Czasami dociera mocniej, czasami słabiej – zależy. Zawsze jednak wywołuje pewne zadziwienie w oczach tych, którzy 77 lat po wrześniu 1939 wciąż niosą w sobie jak żywą wojnę...