I choć nie ma ich tutaj, i ich ciałek, małych słodkich stópek, to są. I mają mamę i tatę.
W ustawieniach widać, że dzieci utracone czekają na miłość. Na zobaczenie ich. I na zgodę na ich los. Z uśmiechem patrzą na dzieci, które przeżyły. Życzą im dobrze. Cieszą się, gdy tym żywym udaje się tutaj na świecie, bo wtedy ich los jest bardziej znośny.
Te aborcyjne bardziej czekają na prawdę, niż na przepraszam. Gdy słyszą prawdę -
Dzieci utracone. Czasami za wcześnie. Tuż po porodzie. Ale kto mówi to zdanie? Za wcześnie? Nie przeżyty ból, lub po prostu nasze "gdyby..." Niestety nie ma już żadnego "gdyby". Jest tylko ten los, z którym często tak trudno się pogodzić. Zwłaszcza nam żywym.
Zmarłe, utracone, już nieobecne wśród nas. Chcą miłości. Zobaczenia. Uznania, że były. Może warto zapalić świeczkę. Napisać list. Kupić lalkę, samochodzik. Pójść nad rzekę, i oddać ostatni hołd, honor, dać miejsce w sercu. Na końcu odwróć się do życia, i popatrz na te dzieci, które masz. Bo te żywe, gdy my rodzice patrzymy na martwe, też ciągnie do śmierci.
Dzieci idą za uwagą rodzica. Gdy patrzymy Tam, one idą Tam. Chodź są przy życiu. Gdy nie patrzymy na martwe, utracone, te które odeszły nasze żywe patrzą czasem za nas, zamiast nas. Przypominają o tych, których nie widzimy. Przypominają brakiem chęci do życia, apatią, chorobami, depresją.
Pożegnanie się z tymi, które utraciliśmy należy do odpowiedzialności rodziców. Nie zostawiajmy żywym nawet szczeliny nie dokończonego smutku, żalu, bólu. Zamknijmy ten proces za naszego życia.
Zamknij oczy. Weź kilka głębokich oddechów. Uspokój ciało. Daj sobie czas. Otwórz serce. Niech przyjdą. Pogłaszcz po policzku. Po cieniutkich włoskach. Pocałuj w małe czółko. Powiedz jedno słowo. Może zdanie. Wystarczy. Na dzisiaj wystarczy
Dziękuję, że czytasz. A jak uważasz, że warto to proszę udostępnij