Czy trening interpersonalny to przeżytek? Czy trening nie jest za mocny na te czasy? Może nie trzeba przeżywać tych wszystkich emocji, żeby się czegoś nauczyć o sobie? Czy trening naprawdę przydaje się, czy nie można powiedzieć ludziom po prostu tego co jest jego treścią zamiast siedzieć te kilka dni na odludziu? Czy trening nie jest nudny, ileż można?
Fascynują mnie te tezy w tych pytaniach. Słyszę je od osób, które nigdy na nim nie były, również od tych mających za sobą nieudany trening, i to się zdarza, albo, od osób, które miały do czynienia z quazi treningiem czyli np. trzy dniowymi zajęciami, z powrotem do domu na noc, bez głębszej pracy rozwiązującej napięcia. Słyszę je od osób, które wyraźnie stoją przed progiem używania większej części siebie w pracy i życiu, słyszę je też od utytułowanych coachów, trenerów, terapeutów, słyszałem je na wykładach renomowanych nauczycieli metody. Niezmiennie fascynuje mnie nadzieja na posiadanie czegoś po co się nie sięgnęło i nie przeżyło, zaklęta w strachu przebranym za możliwość.
Uczestniczyłem jako prowadzący lub współprowadzący, dotąd w około 40 treningach. Były intensywne, pełne przeżyć, głębsze i płytsze zależnie od możliwości i gotowości uczestników, były bezpieczne a wspomnienia z ich przebiegu wracają do dziś w spotkaniach z osobami, które w nich uczestniczyły.
Czym dłużej prowadzę treningi, pracę warsztatową, pracę indywidualną, im dłużej spotykam się z ludźmi w biznesie, codziennej pracy tym bardziej widzę jak trudno jest osobom sięgać do swojej całości. Jak bardzo lęk przed okazaniem siebie w stanie innym niż ten najczęściej używany, znany, chciany, akceptowany, blokuje pełnię i kreuje maskę.
System, w którym żyjemy w obecnych czasach skutecznie oducza jego mieszkańców bycia w pełni. Przyspiesza życie, dyktuje akceptowalne zachowania, kreuje krępujące normy pod pozorem ułatwiania życia, wolności i bezpieczeństwa. Nakazuje spolegliwość i dostosowanie. Wynosi na piedestał umysł, logikę, poprawność. Od przedszkola do emerytury. Sprzeciw, zdziwienie, pytanie, złość, inne zdanie, odrębność, kreatywność, są trudne z wyjątkiem tych politycznie wspieranych, czytaj po coś potrzebnych. Ktoś będący bliżej całości z pewnością coś zakwestionuje, zburzy, zmieni, oddali się, a to może utrudnić osiąganie tego co ma być osiągane. Czym więcej tak żyjemy tym więcej tak żyjemy.
Staranie. Uczymy się bycia jakimiś by coś mogło być tak jak ma być. Uczeń po stopnie, student po dyplom, pracownik po premię, kredytobiorca po mieszkanie i spokojną spłatę, małżonek po miłość, pracodawca po wynik, nauczyciel po akceptację uczniów, polityk po pieniądze lobbystów, artysta po publiczność i chwałę. Prawidłowości, algorytmy dla umysłu. Jak to osiągnąć. Staramy się robić to co w tych czasach staje się normą, jest treścią algorytmu, płacąc kontaktem z głębszym sensem roli, czasu, etapu życia, Ja.
Sięganie do siebie, swoich wartości, swojej głębokiej świadomości, swojego wewnętrznego wiedzenia, czucia i emocji staje się passe. Jest mocne i wymagające, kiedy ktoś już jest z tego miejsca. Trudniej je pominąć, trudniej zamknąć, ma więcej energii niż argumentacja umysłu. Bycie z naturalnej całości, mam wrażenie, dziś staje się coraz większą rzadkością. Naturalna, płynąca z wewnątrz, czująca, żywa obecność wycofuje się wobec narastającej większości poprawności. Koszt? Cierpienie wewnętrzne. Oddalanie się od wewnętrznej istoty siebie daleko aż do zapomnienia. Społeczności po cichu znoszące udrękę pracy i życia tak jak ma być. Osoby zmęczone i nie umiejące przekroczyć progu powrotu do siebie spod dyktatu przykazań społecznych jak żyć, pracować, po co się jest.
Kiedy siadasz w kręgu na treningu interpersonalnym w bezpiecznych warunkach, wśród sobie podobnych poszukiwaczy, opierasz się na zasadach i masz przy sobie przewodnika możesz wracać. Czym dalej odszedłeś tym twoje emocje mogą być większe, przeżywanie ich mocniej nacechowane lękiem. Silniejsza ekspresja tego co nagromadzone może chcieć się wydarzyć a to trud do przejścia, przygoda do przyjęcia, surwiwal w wewnętrzną dzikość. Wracanie do domu kiedy się w nim dawno nie było jest wyzwaniem, nagroda jednak za samo dotarcie i zrozumienie oddalenia/oddzielenia jest bezcenna. We wspólnocie kręgu podobnych szczególna.
Trening interpersonalny nie obiecuje oświecenia, lekkości ani łatwego życia zaraz po. Nie bardzo też uczy konkretnie uchwytnych technik choć trochę tak. Trening na pewno nie jest atrakcyjnym wystąpieniem mówcy, pełnym ciekawych teorii, błyskotliwych naukowych doniesień szkoleniem. To spotkanie ze sobą w dostępnej dla Ciebie pełni i prawdzie, wspierane przez krąg podobnych do Ciebie wędrowców do człowieczej głębi. To krąg pierwotnej prostoty przeżyć, piękny i doniosły bo pełen powrotu do źródła, serca i duszy.
Najbliższy trening tu: