Psychofreski są nawiązaniem do pierwotnej potrzeby człowieka uchwycenia tego, co jest dla niego ważne. Aktualnie od 40 tysięcy lat p.n.e. człowiek przedstawiał zwierzęta, które dawały mu przetrwanie, sceny batalistyczne przedstawiające zwycięstwa faraonów by uchwycić tylko te jasne strony czasów, malowidła o charakterze religijnym dające moc i pewność, że coś wspiera i chroni całą społeczność, sceny z życia codziennego i wiele innych. To, co mnie najbardziej uderzyło, to to, że pierwsze malowidła przedstawiały zwierzęta. Więcej szczegółów, w ruchu lub statycznie. Jeśli ktoś zdecydował się umieścić na ścianie jaskini ludzi, to były to raczej schematy, szkice, w pomniejszeniu, mniej starannie, tak jakby człowiek był mniej ważny w tej większej całości. Nikt nie malował swoich skomplikowanych wewnętrznych konfliktów, nie przedstawiał trudnych emocji ani ciężkich chwil. W ciągu tysięcy lat przeszliśmy długą drogę i dalej nią podążamy. Gdy obserwuję twórczość człowieka, to zauważam ciągłe wpadanie w jakąś stronę. Czy bardziej pokazać świat, który mnie otacza? Czy wnętrze? A może coś co jest ważne dla całej kultury? Coś, co się sprzeda? Czy może podejmę próbę ukazania moich wewnętrznych przeżyć? Celowość czy bezcelowość. Coś ważnego czy ładnego?
Przez ciągłe poczucie bezsensu i braku celowości przestałam malować na jakieś 5 lat. Pamiętam jak siadałam przy płótnie, gdy ego mówiło mi, że namaluję coś spektakularnego. Zamiast zestawu pomysłów mój umysł wyprodukował pustkę. To nie była pustka, która rodzi sens, ale pustka przypominająca siedzenie przed białą ścianą. Niemoc. Wtedy wydawało mi się że w malarstwie chodzi o namalowanie czegoś, co się będzie podobać oraz o to by artysta miał przyjemnie - tak, to był czas, kiedy mało co mi wychodziło, wiele obrazów zamalowywałam, zmieniałam albo nikomu nie pokazywałam... tak na wszelki wypadek. Któregoś dnia wybrałam się z przyjaciółką do Muzeum Śląskiego, żeby zobaczyć wystawę malarstwa polskiego. Galeria znajdowała się jeszcze w starym budynku w ścisłym centrum. Stare budownictwo, specyficzny zapach, znajomy klimat. Stanęłyśmy przy „Pomarańczarce” Gierymskiego i coś we mnie drgnęło. Patrzyłam się w jej oczy bez słów, miałam poczucie, że zobaczyłam dojrzałość, doświadczenie życiowe, spokój, pewność swoich działań. Myślę sobie: „dziwne, przecież obraz raczej kojarzy się ze smutkiem, biedą i trudnością”. Pamiętam jak nie mogłam się oderwać od tego obrazu, jak to uruchomiło moje wewnętrzne zasoby.
Trzeci kontekst łączy się z przyjemnością malowania. Siedziałam wtedy przy płótnie na jednych Psychofreskach. Zasada była prosta: wsłuchaj się w muzykę, poczuj i maluj to, co przychodzi. Jeśli nie chcesz malować, to pisz, rysuj, graj, śpiewaj, tańcz, rób zdjęcia albo twórczo obserwuj. Bez presji, bez wskazówek, bez dobrych rad. Więc siedziałam, coś malowałam ale bez efektów, szukałam czegoś specjalnego. Czułam, że coś nie idzie. Nagle moja przyjaciółka pełna radości i zachwytu pokazała swój obraz mówiąc jak się bardzo cieszy, że tak jej wyszedł. Na formacie 10x15cm namalowała kwiatek. Tak kwiatek. Żółty środek i różowe płatki. Wtedy spojrzałam w górę nad siebie i zobaczyłam wysoko postawioną poprzeczkę. Moje ego oczekujące, że stworzę coś, co będzie niezwykłe i będzie wywoływało efekt „wow!” albo „och!”. Zobaczyłam jak wiele radości sobie odcinam, jak przestałam czuć pasję. Zasada jest przecież prosta – jak inni się cieszą, to cieszę się ja, jak cieszę się ja, to inni za moment będą też tym zarażeni.
Jak te wszystkie przemyślenia odnoszą się do Psychofresków? Czym są dla mnie współczesne freski? Słowo fresco w języku włoskim oznacza "świeży". Jest to jedna z najtrudniejszych form artystycznych, gdzie artysta malując na mokrym tynku nie może wprowadzać żadnych poprawek. Idziemy zatem za tym, co się pojawia, w akceptacji i radości. Cieszymy się z każdego dzieła. Malujemy to co wewnątrz i na zewnątrz, poza rodzącymi konflikty i niepotrzebne dyskusje polaryzacjami. W poczuciu bycia całością z muzykami i innymi tworzącymi. Wychodząc z ja/my i ty/wy, a wchodząc w jedno-i-to-samość. Bez skupiania na zwycięstwach ani na wewnętrznych konfliktach i klęskach. W tej jakości pojawi się to, co ma się pojawić.
Freski przez wiele tysięcy lat, w różnych celach, w różnych technikach. Droga z jednego miejsca do innego, zmieniające się potrzeby, kultury, trendy i perspektywy. A psyche? Życie, tchnienie życia, duch, to co najgłębiej w nas...
Przeczytaj również: Psychofreski - kawałek historii
Zobacz także: najbliższa edycja Psychofresków - 24 stycznia 2018 w Łodzi.
Fotografia na stronie głównej: Psychofreski, fot. Bartek Dworski.