Ja w swojej pracy korzystam z podejścia uważności. Prowadząc warsztaty na początku deklaruję przestrzeń tak, aby uczestniczki i uczestnicy mogli mówić o tym, co się w nich pojawia, łącznie z oporem, niewygodą, niezgodą na coś. W podejściu uważności wszystko to, co się wydarza jest w porządku - jest „materiałem”, któremu mogę się przyjrzeć, który niesie ze sobą ważne dla mnie informacje. Jest to coś, co robimy praktykując uważność – przyglądamy się bez osądzania przeżywanym przez nas stanom emocjonalnym i myślom. Zapraszamy te doświadczenia, by usłyszeć, co ważnego się dzieje, co wypieramy, czego nie akceptujemy albo akceptujemy tylko pozornie.
Tak samo jak do swojego wewnętrznego doświadczenia, możesz podejść do tego, co wydarza się na warsztacie. Ważne jest wydobycie trudności na „światło dzienne”, bo inaczej możesz utknąć z procesem grupowym czy programem w miejscu i nic dalej nie pójdzie. Co z tego, że masz super plan i narzędzia, kiedy praca w grupie nie idzie, bo w cieniu czai się jakaś bomba. Wtedy rozwiązaniem jest się zatrzymać i zapytać: „co się dzieje? w czym teraz jesteście?". Jeśli widzisz, że konkretna osoba przeżywa coś ważnego lub trudnego, możesz skierować do niej pytanie: „co czujesz w tym momencie?” i dopytać dlaczego. W dalszej kolejności, jeśli jest taka okoliczność, zapytaj: „co mogę dla ciebie w tym momencie zrobić?” albo „czego teraz potrzebujesz od grupy?", albo, kluczowe pytanie w praktyce uważności, „czy możesz to doznanie poobserwować przez najbliższy czas?”. To ostatnie uczy pewnej szczególnej postawy wewnętrznej. Bez względu jak trudne jest moje doświadczenie, to mogę je przyjąć, czuć emocje z tym związane oraz wziąć za to odpowiedzialność, choćby w tym prostym wymiarze, że to doświadczenie jest moje. Z drugiej strony jest też grupa, która w miarę możliwości, może udzielić mi wsparcia.
Dzięki temu, że ujawniamy to, co się dzieje, przestaje „to" straszyć, „wisieć w powietrzu", wpływać z ukrycia na atmosferę w grupie i samopoczucie osób. Ujawnianie z nastawieniem życzliwości, współczucia wobec doświadczeń drugiej strony, z mojego doświadczenia, daje poczucie ulgi dla wszystkich. Szczególnie, jeśli uczestnicy i uczestniczki przeżywają emocje związane z nami (osobami prowadzącymi). To wymaga od nas odwagi i być może nie zawsze mamy ochotę zmierzyć się z emocjami innych. Być może być i tak, że otwarcie przestrzeni na ujawnienie tego, nie jest po drodze naszym zamiarom i nie służy grupie, a może nawet danej osobie. Zachęcam cię do tego, aby z uważnością i życzliwością (do siebie i grupy) przyjrzeć się temu i rozsądzić, co jest korzystne w tym momencie dla grupy czy osoby. Zachęcam cię też do tego, aby pozwolić uczestnikom i uczestniczkom twoich warsztatów i szkoleń wnosić swoje emocje. One i tak są, nie da się ich wyłączyć na czas szkolenia. Stworzenie przestrzeni na ujawnianie i nazywanie przeżyć może ubogacić proces i zwiększyć powodzenie tego, co robisz pracując z innymi.