Trochę gram na gitarze. Kiedy staję obok muzyków, którzy ze sobą grają, są w jakiejś frazie, utworze, improwizują czy odtwarzają (obojętne). Żeby do nich dołączyć, słucham, dostrajam się, sprawdzam, obserwuję ich reakcję. Z czujnością na nich, akceptacją tego co płynie przez nich włączam się i dodaję powoli swoje dźwięki. Szukam harmonii i staram się wzbogacić to, co już jest moim pomysłem/dźwiękiem, albo po prostu włączyć się w nurt i płynąć tą rzeką. Niekiedy wymaga to czasu, niekiedy dzieje się od razu. Ciarki, łzy wzruszenia towarzyszą zwykle momentowi włączenia i przepływu. Obserwator czy słuchacz może tego nie zauważać. Lubię improwizować. Bycie w strumieniu nowo tworzącej się jakości jest niezwykle energetyzującym przeżyciem. Frajda, radość, odkrywanie, wibracja bycia częścią czegoś wspólnego.
Trochę pracuję z grupami. Kiedy znajduję się w nowej sytuacji grupowej zwalniam wewnątrz. Szukam tego jaką propozycję daje mi ta grupa. Na czym ona (propozycja) ma polegać. Akceptuję ją. Bywa, że muszę się wysilić by ją przyjąć. Wiem jednak, że to jedyna droga do wejścia w kontakt i wspólnej pracy w procesie uczenia się. Propozycje grup są różne. Bądź blisko, bądź daleko, zaopiekuj się nami, wysłuchaj nas, baw nas, pozwól nam się bawić, daj nam wszystko co masz, rób co my chcemy, najlepiej wyjdź stąd, nic tu ci się nie uda ;), mamy nadzieję że coś osiągniemy, będziemy tu tylko słuchać a ty mów… Przyjmuję je I (prawidłowa pisownia i) podaję swoją propozycję. Patrzę na przestrzeń, w której mogą się one spotkać. Przyglądam się spotkaniu. Wchodzę ze sobą i z przekazem. Budujemy. Pojawia się uważność, skupienie, wyczekiwanie na coś ważnego, pozytywne napięcie. Wypatruję pojawiającego się na horyzoncie flow, który poniesie nas dalej w procesie uczenia się. Kiedy pojawiają się propozycje z ich strony wiem, że zaczęliśmy Impro. Scena rośnie, przychodzą konflikty, podnosi się energia, jest zaangażowanie całej grupy. Stawką niezależnie od tematu warsztatu jest satysfakcja.
Trochę mi się lepiej żyje odkąd kieruję uwagę na to by być na Tak I. Wszędzie gdzie zdarza mi się być, każde łatwe, trudne, przyjemne, zaskakujące, oczekiwane, przewidziane (…) zdarzenie biorę (dążę do tego ideału) jako propozycję. Kiedy pan budowlaniec mówi że się nie da zatynkować uśmiecham się i mówię faktycznie jest problem (Tak) i pytam jak więc może to zrobić (i). Kiedy Pani nie ma wydać w sklepie uśmiecham się (Tak), patrzę na nią i staję obok (I) po chwili ktoś ma drobne. Kiedy w urzędzie skarbowym Pani warczy na mnie bo jest przecież pięć po ósmej a ja już wszedłem akceptuję to (Tak) i czekam aż mnie zobaczy, wtedy warczenie jakimś magicznym sposobem znika. Tak I. Tak dla drogi przede mną I ja jaki jestem w swoim centrum.