Prawdziwa kobieta jest niewygodna. Wie, czego chce i nie boi się o to poprosić. Posiada swoją godność i nie sprzedaje się.
Jest emocjonalna. Czasem za bardzo.
Słyszy siebie i trudno jej coś narzucić wbrew jej woli. Widzi sens życia i nie jest gotowa, by z niego zrezygnować.
Jest żywa. Nie jest robotem i nie jest lalką. Jest nieprzewidywalna, impulsywna, zmienna i emocjonalna.
Co za tym idzie, taka kobieta jest niewygodna.
Nie da się jej odgadnąć, podporządkować sobie ani wykorzystać.
Wygodniejsza na co dzień jest ta, która wszystko bierze na siebie, nawet gdy jej o to nie proszą.
Ta, którą łatwo zaciągnąć do łóżka, nie biorąc za nią odpowiedzialności, a jedynie obiecując, albo i nawet niczego nie obiecując.
Albo ta, która o nic nie prosi i niczego nie chce.
Wygodna jest ta, która zdusiła w sobie uczucia i nigdy nie krzyczy.
Albo ta, która może latami wypełniać obowiązki żony, nie będąc żoną i nie prosząc o to ze strachu, że straci mężczyznę.
Wygodna jest kobieta, która na równi z mężczyzną zarabia pieniądze, ma swoje mieszkanie i nic nie trzeba dla niej robić.
Ta, która chodzi ciągle w dżinsach tylko dlatego, że może w nich robić wszystko.
Wszystko to, co trzeba i czego nie trzeba.
Wygodna jest ta, która wytrzymuje znęcanie się nad nią. Albo ta, która całkiem o sobie zapomniała i siebie porzuciła. Ta, która nie potrafi odmawiać i której można wcisnąć cudze pragnienia i myśli.
Tak, taka kobieta jest wygodna. Ale czy można ją naprawdę kochać?
I czy ona może sama siebie prawdziwie pokochać? Podejrzewam, że kobieta wybiera jedną z dwóch możliwych dróg: być wygodną albo być szczęśliwą. Te drogi prowadzą w różne strony i na każdej z nich uczymy się różnych rzeczy.
Aby być szczęśliwą, trzeba uczyć się słuchać swojego serca. I podążać za nim. Żeby być wygodną, trzeba słuchać wszystkich dokoła i wszelkimi sposobami się do nich dostosowywać.
Nawet, jeśli nie ma się na to ochoty.
Żeby być szczęśliwą, trzeba się uczyć pragnąć i przyjmować to, czego się pragnęło, dawać i przyjmować miłość.
Żeby być wygodną, trzeba nauczyć się oddawać wszystko, nigdy o nic nie prosząc.
Żeby być szczęśliwą, trzeba realizować ten potencjał, który już jest wewnątrz ciebie.
Aby być wygodną, wystarczy robić to, co należy i co jest prawidłowe.
Nawet, jeśli jest to sprzeczne z własną naturą.
Żeby być szczęśliwą, trzeba umieć odmawiać. Grzecznie i stanowczo mówić „nie” wszystkiemu temu, co nie uczyni cię szczęśliwą.
Odmawiać ludziom, czynnościom, produktom.
Wygodna kobieta godzi się na to, co jej dają. I nie umie odmawiać.
Aby być szczęśliwą, trzeba płynąć dość często pod prąd. Wydawać się czasem czarną owcą, czasem staroswiecką dziwaczką.
Aby być wygodną można zawsze robić to, co robią wszyscy inni. I nawet nie myśleć, czemu tak jest.
Ale najważniejsze jest to, ze droga szczęśliwej kobiety w końcu doprowadzi do tego, że ludzie obok niej też będą szczęśliwi.
A obok kobiety wygodnej szczęścia nie ma.
Jest byc może zadowolenie, stabilne i przewidywalne poczucie komfortu. Ale nie szczęście.
Źródło: słowiańska.pl