I specyficznie odgradza się od innych, bo coś tam…
A co z sensem? Może dałoby się go poszukać, jakiegoś wspólnego. Gdzieś na poziomie społeczeństwa, świata, ekologii. Spojrzeć głębiej i połączyć siły. Pozwolić na przepływ doświadczeń, wiedzy, umiejętności. Połączyć materię i energię. Wodę i ogień. Tego szukamy w HST. Łączymy cele, narzędzia, konkrety i zaglądamy w siebie i świat. By utwierdzić się w tym, że jest sens to robić.
Sieć. Otóż marzyła mi się sieć wymiany. Sieć osób, które są skłonne wyjść poza swój smartny cel i robić coś jeszcze. Potrafiących myśleć konkretnie, w materii, tu i teraz i czuć głębszy sens, kreować wizje. Robić projekty na które nie ma pieniędzy ani w biznesie ani w NGO ani nigdzie. Trzeba je zrobić za darmo. I może przyniosą kokosy, mogą też przynieść „tylko frajdę i doświadczenie” a może ani to ani to. Projekty, których jeszcze nie wymyślono, bo może nie czas jeszcze. Albo nie podjęto, bo może nie uda się i co na to inni. Projekty, których nie da się zrobić w pojedynkę. Duże i małe. Takie, które bez naszej energii i ryzyka nie powstaną może nigdy. Może się mylę. Mam nadzieję, że jeśli ja tak myślę to są i inni, którzy też tak myślą. Więc HST to taki inkubator wolnej myśli, łączenia wolnej energii z wolną wolą. Stacja zarażania słowem Działaj (my). A że to szkoła trenerów to mamy spore przełożenie, jak to ekonomiści nazywają lewar, dźwignię.
Podsumowując HST jest by:
- uczyć umiejętności pracy z grupą w kontakcie, opartej na procesie, realizującej wymierne cele osadzone w szerokim kontekście, mające dający się uchwycić sens, łącząc proces i biznes
- uczyć odpowiedzialnego trenerstwa,
- być wielowymiarową przygodą rozwojową dla uczestników i prowadzących,
- łączyć różne modele pracy z grupami i umożliwiać przepływ kompetencji pomiędzy uczestnikami,
- być zalążkiem środowiska trenerów realizujących alternatywne projekty alternatywnymi metodami z pożytkiem dla Świata.