Jednak Anthropos upada i pogrąża się w Naturze. Przyczyny tego upadku są psychologicznie proste – to ciekawość, chęć tworzenia i miłość. Przechodząc przez siedem sfer planetarnych Anthropos przejmuje ich właściwości, obleka się w „przyrosty duszy”, stając się podległą przeznaczeniu osobowością (psyche). Tak wedle tego mitu zostali stworzeni ludzie, którzy odtąd posiadają w swym centrum iskierkę Anthroposa. Czym jest owa iskierka ukryta pod „przyrostami duszy”? Gnostycy odpowiadali na to pytanie odwołując się do naszego doświadczenia psychicznego. Wedle nich iskierkę tą odkrywamy najpierw w naszej codzienności w sposób negatywny – jako poczucie obcości i braku przynależności do „tego świata”. Jest to stan negatywny, budzący w nas rozpacz i gorzkie poczucie braku sensu życia. Jednak według hermetyków gorycz ta jest idealnym antidotum na słodycz zależności, w jaką wikła nas system tego świata. Gorycz istnienia to smak zbawczej gnozy. Dostarcza ona wyzwalającej interpretacji, wedle której negatywne uczucie obcości wobec spraw tego świata jest w swej istocie pozytywnym poczuciem jedności z naszym najgłębszym pierwiastkiem duchowym, Anthroposem.
W hermetyzmie znajdujemy zatem radykalną i rewolucyjną koncepcję ludzkiej natury, z której wypływa niezwykła idea wolności, przerastająca wszelkie sformułowania greckie i żydowskie, a porównywalna jest tylko z ideą wolności odkrytą przez starożytne Indie. Treść tej idei jest następująca – jestem wolny, bo pomimo zdeterminowania przez Naturę mojej osobowości pozostaje we mnie zawsze najintymniejsze centrum, niepodlegające żadnym wpływom. Można by rzec, że taka idea wolności powoduje nieuniknione pęknięcie między człowiekiem a przyrodą. Twierdzę jednak, że to intymne centrum stanowiące o wolności człowieka jest niezbędne, aby jego zdeterminowana psychocielesna osobowość mogła ulegać przemianom. To wewnętrzne centrum, zwane zwykle w tradycji duchem, pełni funkcję organizującego jądra przemian. To dzięki niemu przemiana nie jest chaosem i rozpadem, lecz prowadzi do nowego, wyższego porządku. Odradzamy się, zmieniamy, ale we wszystkich tych transformacjach pozostajemy sobą. Jeżeli zatracamy to poczucie siebie, jest to oznaką choroby psychicznej, degeneracji naszej psychiki, a nie transformacji. Autentyczne odrodzenie wyraża się słowami: oto stałem się nowym człowiekiem, ja stałem się kimś nowym.
Tu tkwi właśnie paradoks wolności hermetycznej – bo aby być absolutnie wolnym i zdolnym do nieograniczonych przemian muszę mieć w sobie jakiś stały, niezmienny punkt odniesienia. W nim to, niczym w cichym centrum cyklonu, tkwi źródło i podstawa wszelkich metamorfoz.