W początkowej fazie procesu (w domyśle grupowego, bo o tym tu zwykle piszę) jesteśmy grzeczni. Potrzebujemy prowadzenia i chcemy się oddać prowadzeniu przez kogoś. Ufamy , czekamy, wierzymy, że ten Ktoś wie więcej...
Dziś przedstawiam Wam odpowiedz Tarota na pytanie, co w takim razie powinniśmy robić, jako ludzie - tu i teraz, w czasie kiedy Cernunnos rozgaszcza się u nas "na dobre".
Traktuję karty Tarota jako narzędzie wglądu do tego co nieświadome. Kontaktując się z podświadomością własną i zbiorową, uzupełniam dzięki rozmowom z nim swoje „bycie”, by było pełniejsze, bardziej kompletne, bogatsze.
Uwielbiam czuć w sobie MOC. Życie, energia, żar, ogień, radość, uczucie, które niesie, sprawia że serce szybciej bije a krew rytmicznie pulsuje. Lubię słyszeć w sobie głośny śpiew Elzy „Z krainy lodu” - mam tę MOC, mam tę MOC :)
Może i wy spotykacie się z takim zjawiskiem, że ludzie mylą te dwa zawody. Dla wielu osób nawet trener, coach, terapeuta, facylitator, wykładowca to synonimy.
Kiedy rozmawiam z osobami które zgłaszają się zainteresowane udziałem w Szkole trenerów zauważam ich gotowość do rozwoju. Kiedy opowiadam o szkole, w której jest oprócz wzruszeń, poznawania siebie, dobrych relacji i coraz większej jasności...
Jak żyć, skoro zmiana goni zmianę oraz zaczyna docierać do nas, że “jedyną pewną rzeczą jest zmiana”? Jak podnosić się po kolejnych traumach, skoro sił jakby coraz mniej? Jak żyć, mając coraz szerzej otwarte oczy?