Znam ludzi, którzy uwielbiają podróżować. Wyruszają na wyprawę w nieznane. W podróży poddają się intuicji, elastycznie dopasowują plany do tego, co przyniesie życie. Improwizują. Ich podróże owocują w spotkania z różnymi ludźmi, które chętnie potem opisują dzieląc się swoimi przygodami.
Zawsze podziwiałam odwagę i otwartość takich osób. Słuchałam opowieści z dalekich krain, a dreszcze emocji przebiegały po całym moim ciele. Zazdrościłam im, choć po prawdzie mnie nigdy nie pociągały przygody na dalekich, egzotycznych lądach i wodach. Wiem, że współczesne dżungle nowoczesności z ruchliwością i krzykliwością wielkich metropolii, choć mają w sobie coś ekscytującego, nie są dla mnie. Ja wybieram las i łąkę, strumyk i jezioro. Wybieram bliskość, znane mi swojskie rejony.
Szukam przygód, emocji, doświadczeń i inspiracji w codziennej wędrówce po okolicznych lasach. Nawet w trakcie krótkiej włóczęgi poddaję się intuicji, improwizuję, podążając za procesem - przyrody wokół mnie i własną ciekawością. Wkraczając w las oddaje się zmysłom: doświadczam ziemi pod bosymi stopami, chłonę wszystkie zapachy. Patrzę oczyma sowy, słucham uszami sarny. Dźwięki, kształty, obrazy czy najdrobniejszy ruch wyostrzają moją uwagę.
W trakcie tych wędrówek daję się ponieść nurtowi samego życia. I mojej dziecięcej ciekawości. Co za chwilę zobaczę? Co usłyszę? Gdzie poniosą mnie nogi i co odkryję? Kogo spotkam na swej drodze? Idę z otwartością i pokorą czekając, co przyniesie las. Czym będzie dla mnie ta wędrówką i czego mnie nauczy. Czas odmierza wówczas wysokości słońca, aktywność ptaków i moje ciało – zmęczenie czy poczucie głodu.
Z zasady nie fotografuję. Zamiast najnowszych zdobyczy techniki do utrwalenia obrazów, a także dźwięków czy zapachów, służy mi własna pamięć i wyobraźnia – ten niezwykły organ wewnętrznego oka widzący obrazy, których nie mam już (albo jeszcze) przed oczyma.
Dlatego zamiast dalekich, wielomiesięcznych podróży w nieznane do odległych, egzotycznych miejsce wybieram spacery po najbliższej okolicy. Wyprawy, w których zapuszczam się nieraz nie dalej niż kilka kilometrów od domu, po lesie, który dobrze znam. Wędrówki te są jednak dla mnie zawsze podróżą w nieznane, odkrywaniem nowych lądów, eksplorowaniem nieznanych zakamarków, ciekawych roślin i intrygujących spotkań z mieszkańcami tych lasów. Podróże, które owocują w masę przygód, wiele emocji i nade wszystko – refleksji i inspiracji mądrością życia w jego przebogatej formie. Podróże z nurtem życia, zaskakującego swym rozmachem i bogactwem!
Dzielę się tym z Tobą – czytelniku, a jednocześnie jest w tym wyzwanie. Nie potrzebujesz bowiem masy pieniędzy i miesięcy wolnego czasu, by przeżyć przygodę. Wystarczy wyjść z domu, udać się do pobliskiego lasu lub parku. Słuchać i patrzeć z ciekawością turysty w dalekich krajach lub małego dziecka, które rozpakowuje prezent niespodziankę. Przygody i ekscytacja nowością nie kryją się bowiem w egzotyce miejsca, ale w naszych głowach. Wszystko się zmienia, co rusz jest inne i nowe. Miejsca, w których bywasz na co dzień również, wystarczy tylko to dostrzec.
Zobacz również: