Kolejny poziom oddziaływania to modelowanie. Stojąca przed grupą osoba jest czujnie obserwowana, niemal przez cały czas, a na pewno do momentu uzyskania bazowego zaufania. U tych, którzy zaufają to badawcze napięcie nieco spada, za to przekaz modela uzyskuje jeszcze więcej dostępu. Neurony lustrzane wykonują swoje zadania cały czas. Osmoza. Przekaz wnika w odbiorcę. Później, po warsztacie nie wiadomo czemu tu i tam ktoś mówi podobne treści i w podobny sposób i z błyskiem w oku. O modelowaniu mówi Stephen Covey w swoim modelu wywierania wpływu. Jako najsilniejszy uznaje wpływ przez modelowanie. W dalszej kolejności w tym modelu pojawiają się relacje i techniki. Kłopot w tym, że może przeniknąć coś więcej niż to, co wiem. Warto by wiedzieć. Trochę jak z reklamą. Odbieramy wesoły filmik. A potem nie wiedzieć czemu jest w pokoju diodowy, panoramiczny telewizor, na kredyt.
Emocje jakie się pojawiają w czasie pracy mają dodatkowy wpływ na rezultaty, na uczenie się uczestników. To czy przeżycia w trakcie warsztatów są, czy są silne, jaki mają kierunek (radość czy lęk, złość), ma ogromny wpływ na zapamiętywanie. Mówi o tym m.in. Antonio Damasio, badacz mózgu. Czym więcej emocji jak zadowolenie, radość, satysfakcja tym więcej zapamiętywania i pozytywnego kojarzenia. Tym więcej też zaufania. To jak z paliwami. Można używać zwykłego diesla, albo paliwa lotniczego. Różne pojazdy, różne prędkości i zasięg podróżowania.
Obserwując różne grupy wiedzę taką zależność, iż czym większe zapotrzebowanie na wiedzę, mniejsze doświadczenie uczestnika, zarówno w temacie jak i w szkoleniach czy po prostu w życiu, a do tego jeśli to jedno z niewielu szkoleń na tym etapie jego życia czy pracy, tym łatwiej przyjmuje on to, co niesie trener. W tym miejscu pojawia się Twoja odpowiedzialność. Jesteś bowiem wzorcem. Czy chcesz czy nie chcesz. Dajesz, pokazujesz, uczysz. Poniosą to dalej.
Spotykam uczestników, którzy wykazują się zachowaniami, które mnie osobiście napawają lękiem. Kiedy wyobrażam sobie siebie w roli ich współpracownika, klienta, czy po prostu w towarzyskiej relacji. Są przekonani o wartości siłowego, manipulacyjnego działania, o jego uroku. Zapytani skąd to mają, mówią że ze szkoleń…
Cóż. Trudno zaprzeczyć. Wiele siłowych, manipulacyjnych technik oddziaływania, wykorzystujących przewagę wiedzy, rangi, roli może działać bardzo szybko. Z poziomu oczekiwań realizacji celów może być bardzo skuteczne. Tylko kiedy patrzę na twarze je realizujących osób widzę niepewność. Widzę, że jest jakaś część nich samych, która nie chce naciskać i manipulować. Mimo, iż nie zna głębiej zasady działania, nie rozumie do końca tego co robi, nauczona przez kogoś i wzmocniona osiąganymi sukcesami robi tego więcej i więcej. Napięcie rośnie. Można mu jeszcze długo zaprzeczać. Ale rośnie. Kiedy pytam o co chodzi, słyszę, że nie wiedzą o co ,ale wiedzą, że mają tego powoli dość. Bo napięcie rośnie.
Brałem udział wielu castingach na trenera i do wielu projektów. Wiele razy próba zaproszenia do dyskusji na temat szans i zagrożeń, mocnych i słabych stron… do refleksji wywoływała alergię. Potem nie dostawałem tej pracy. Oczekiwaniem bowiem jest najczęściej szybki i łatwy sposób. Daj nam go już. O nic nie pytaj. Nie mamy żadnych problemów. A nawet jeśli to nie mówmy o tym. A jego, tego wspaniałego szybkiego sposobu, jak nie było tak nie ma. I czego jeszcze bardziej nie można powiedzieć w wielu środowiskach: nie będzie.