Kawa, kawunia, kawusia. Espresso, americano, czarna mała, latte, po turecku, angielsku itd. Kto tego nie zna?... mmm mniam.
Nie wiem jak wy ale ja jestem od niej uzależniony. To, że trzeci raz w życiu ją rzucam tylko to potwierdza. Najdłuższy okres bez niej to 7 miesięcy. Teraz znowu, już 5 dzień jutro.
Czy na pewno jest tak pięknie? Ku swojemu zdziwieniu wtedy, i zadowoleniu teraz, ze dwa lata temu wpadłem po raz pierwszy na trop jej podwójnej gry. Odnalazłem kilka informacji którymi spieszę się podzielić.
Kawa (kofeina) blokuje receptory adenozyny odpowiedzialne za wywoływanie senności. Senność to sygnał z ciała do Ego (Ja), że przesadzam z wysiłkiem (pracą, pędem do czegoś tam), że mam odpuścić, pozwolić ciału (też Ja) na regenerację. Kiedy te receptory są zablokowane przez czas dłuższy niż czas rozkładu kofeiny przez wątrobę (6-12 godzin) i kładziemy się w tym stanie spać, odpoczynek właściwie nie następuje. Budzimy się zmęczeni. Rano trzeba więc sięgnąć po czarną. Bez niej w tym stanie dalsza część dnia jawi się szaro i słabo. Koło kręci się od nowa. Tak powstaje uzależnienie od kofeiny.
Kofeina powoduje podniesienie w ciele poziomu adrenaliny i kortyzolu. A te wprowadzają nasze ciało w stan stresu. Przełączają na tryb podniesionej gotowości do reakcji na zagrożenie. Ciało dostaje więcej energii. (kto potrafi ją zużyć za biurkiem?). Na koniec dnia jesteśmy więc nią naładowani a nie rozładowani. Szczęśliwi ci co odkryli jogę, bieganie albo mają siłę na inny typ wysiłku fizycznego wieczorem. Mają szansę na trochę lepsze samopoczucie przed snem i rano.
Jednym z ciekawszych określeń działania kofeiny jakie spotkałem jest „pożyczanie energii”. Bo tym właśnie jest sztuczne stymulowanie ciała hormonami stresu. Pożyczaniem energii z przyszłości. To codzienne nadużywaniem zdolności ciała do podnoszenia energii kiedy występuje taka konieczność jest pożyczką. Zmuszamy nasze ciało do pracy teraz. A jego możliwości są przewidziane na dłuższy czas.To trochę jak kredytowanie się pieniądzem z banku. Dziś, jutro, pojutrze od wzięcia kredytu jest super. Mamy coś co kupiliśmy na kredyt. Ale lata lecą a spłacać trzeba i robi się coraz mniej wygodnie.