Bartosz Płazak: Piotrze, zajmujesz się już ładnych kilka lat jogą śmiechu, jesteś znany w Polsce, pracujesz z firmami, grupami otwartymi, szkolisz instruktorów Jogi Śmiechu. Praca z śmiechem ( radością) mam takie wrażenie jest rozpoznawalna dość szeroko w środowisku rozwojowym. Ciekaw jestem jak byś określił to co jest potrzebne do prowadzenia sesji z grupami?
Piotr Bielski: Bartku, bardzo cieszę się, że możemy porozmawiać na ten bardzo ważny temat, jakim jest psychologiczna strona jogi śmiechu i warsztatów grupowych w ogóle i Twoja perspektywa, doświadczonego trenera i założyciela Holistycznej Szkoły Rozwoju będzie dla mnie bardzo cenna. Joga śmiechu jest stosunkowo prostą techniką, a jednocześnie w nieoczywisty sposób wymagającą. Same ćwiczenia, które powalają wejść w jakość śmiechu w grupie są wręcz banalnie proste i większość nich mógłby z powodzeniem spokojnie zademonstrować w miarę ogarnięty 10-latek. Ale szkopuł w szczegółach, właśnie w świadomości całego procesu, w tym, jak dotrzeć do ludzi i nie mam na myśli tu marketingu, który jest również ważny, ale jak nawiązać kontakt z ludźmi, którzy przyjdą już na takie warsztaty, jak zdobyć ich zaufanie, jak zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, by pozwoli sobie na spróbowanie czegoś nowego. A w takim najszerszym bliskim bardzo mi holistycznym podejściu to chodzi o uważność na każdym kroku, dbałość o szczegóły i tę szczególną umiejętność, którą nazywam po prostu „czuciem” ludzi i grupy, która przychodzi pewnie wszystkim trenerom wraz ze zdobyciem doświadczenia i odpowiedniej wiedzy. Wiesz, mam na myśli coś takiego, że wyczuwam poziom otwartości grupy, poziom jej zmęczenia, który pozwala mi dobierać pod ich kątem ćwiczenia, balansować między jakościami aktywną a taką bardziej relaksacyjno-medytacyjną. Pewnie też to dobrze znasz, jak to nazwać, hmmm siódmy zmysł warsztatowy?
W moim podejściu do trenerstwa bardzo istotne jest patrzenie na proces grupowy. Mam na myśli takie elementy jak czas na to by ludzie się oswoili, poznali, powiedzieli o swoich oczekiwaniach, żeby zrobić przestrzeń na pojawienie się pewnej specjalnej dla każdej grupy tożsamości grupowej, by wspólnie kreować normy pracy, by uczestnicy mieli przestrzeń na aktywność, wyrażanie swoich potrzeb, włączanie swoich doświadczeń do wspólnych omówień, na pracę trenera z konkretnymi osobami na tle grupy. Jednocześnie kiedy coś się dzieje ważnego, a niekiedy trudnego, staram się tym zajmować, dążyć do rozwiązań, ujawnienia, uświadomienia struktury tego co się dzieje. Ma to na celu rozwój uczestników. Jak podchodzisz do tych elementów? Jak uwzględniasz proces w realizacji sesji?
Pięknie to wszystko określiłeś i wiem doskonale jako socjolog, że jakikolwiek warsztat byśmy nie prowadzili, nawet jeśli byłaby to warsztat kulinarny czy fotograficzny czyli coś co niekoniecznie musi być pomyślane jako coś co ma tak zwanie „grzebać” w człowieku i jego emocjach, zawsze będziemy mieć do czynienia z procesem grupowym, jakąś mozaiką oczekiwań, potrzeb, czasem wzajemnie sprzecznych. Jeśli mamy już tego świadomość to jesteśmy do przodu, bo to zawsze jest tak, że ludzie przychodzą na warsztat czy to będzie joga śmiechu czy gotowanie z różnych powodów, ktoś faktycznie chce nauczyć się czegoś nowego, a ktoś po prostu nie chce siedzieć sam w domu, ma ochotę zapoznać fajnych ludzi i chciałby by przerwy kawowe trwały jak najdłużej. Moje podejście to po pierwsze próba dania przestrzeni na poznanie się i wyrażenie tych oczekiwań i potrzeb, oczywiście jestem w pełni pogodzony z tym, że tutaj nie można zawsze liczyć na 100% procentową szczerość, ale można do niej zachęcać, dając poczucie, że „everything is welcome here”, wszystkie uczucia i potrzeby są mile widziane. Drugi priorytet w moim podejściu to szukanie wspólnej przestrzeni, skupienie się na tym, co nas łączy, a nie dzieli. Czyli jak mam parogodzinny warsztat jogi śmiechu dla grupy 25 osób to jest tam tylko trochę przestrzeni by opowiadać o sobie i tych potrzebach na forum grupy, umówmy się, że nie za dużo. Stąd w takich sytuacjach korzystam z takich technik jak ukierunkowane rozmowy w parach, aktywne słuchanie, gdzie na przemian jedna osoba mówi, a druga odpowiednio poinstruowana wspierająco słucha i powstrzymuje się od przejmowania czasu i uwagi w nieswoim czasie choćby entuzjastycznym „a ja mam tak samo! Bo wiesz u mnie to jest tak, że...”. Ale jak warsztat jest krótki to dążę po tym, jak powiem, na czym polega joga śmiechu i jakie spektrum korzyści może zapewnić nam, do ustalenia, czy wszyscy mają chęć spróbowania tego. Daję zawsze przestrzeń na pytania i wyrażenie wątpliwości by wspólnie na przykład kciukami do góry podpisać w powietrzu taki minimalny „kontrakt”, że razem w to wchodzimy, a potem sobie to razem omówimy.