Tak oto utraciliśmy niewinność chodzenia i staliśmy się mobilni do bólu.
Ale też można powiedzieć, że tracąc chodzenie, jako coś praktycznego, tracimy jednocześnie świat naturalny. Dzika przyroda bowiem z chodzeniem współistnieje. Te dwa aspekty pasują do siebie, są komplementarne. Zauważcie, że chodząc dotykamy ziemi. Chodzenie jest więc rodzajem komunii z planetą, na której przyszło nam żyć. Nasze stopy łączą się z podłożem, mają z nim bezpośredni kontakt. Chodzenie wymaga stania na własnych nogach, a to wymaga istnienia podłoża. Chodząc ugruntowujemy siebie, stajemy się planetarni, ziemscy w swym podstawowym wymiarze. Czuć Ziemię pod stopami (najlepiej bosymi), to jedno z najpierwotniejszych i najbardziej podstawowych, ale też i najprzyjemniejszych doświadczeń. Tylko wtedy gdy chodzimy możemy bezpośrednio doświadczyć tego, co jest pod naszymi stopami i wokół nas. Nasze nogi, nasze ciało „pamięta” teren, przemierzana odległość zapisuje się w naszych mięśniach zmęczeniem – w tym sensie droga staje się pełnym doświadczeniem cielesnym, którego jest brak podczas wożenia się. Idąc poruszamy się wolno i w miarę cicho, więc widzimy, słyszymy i odbieramy w sposób pełny innymi zmysłami to co jest. Chodzenie jest Pełne – niczego w nim nie brakuje.
Chodząc możemy poczuć się całością w swoim ciele, możemy też doświadczać całości na innym poziomie – naszej relacji z planetą. Ona przyciąga nas do siebie, nie pozwala na odloty gdzieś daleko. Ostatecznie zawsze nasze stopy lądują na niej, a ten, komu nie jest to dane prawdopodobnie jest wielkim nieszczęśnikiem
W tym sensie chodzenie po wodzie nie jest cudem. Prawdziwym cudem jest chodzenie po ziemi!
Chodzenie po ziemi jest codziennym i najprostszym praktykowaniem swojej intymnej relacji z Matką Ziemią, jest w istocie rytuałem, który jeśli stosowany jest świadomie i uważnie pozwala na dostrojenie się do właściwej perspektywy swojego ciała, a następnie ziemi.
Chodzenie, wędrowanie, jest aktem afirmacji własnej cielesności, która jest źródłem radości (nawet wtedy, gdy wiąże się ze zmęczeniem, czy pęcherzami na stopach) i jest też afirmacją Ziemi w jej naturalnym, dzikim wymiarze. Każdy krok niesie bowiem przesłanie akceptacji i zgody na to, by Ziemia była taka, jaka jest. Stopy zawsze dostosowują się do podłoża.
Każdy krok niesie dzikość; każde koło niesie, toczy zniszczenie. Chodzenie pozwala nam powrócić do małej skali, w której możemy na powrót odkryć Pełnię naszego życia.
Chodźmy więc!
Oto właśnie chodzi!
Artykuł opublikowany w Miesięczniku Dzikie Życie
Zobacz także: Ekopsychologia
Przeczytaj także: Wędrówki z Nurtem życia